Dzień 4
Rano budzi nas deszcz, nie psuje nam to za bardzo planów, gdyż chcieliśmy i tak odwiedzić Muzeum Rewolucji. Na śniadanie jemy hamburgery, w barze na ulicy przyległej do muzeum - okazuje się, że ta restauracja również należy do Habaguanexu.
Przed wejściem na ekspozycję musimy zostawić nasze plecaki w szatni, a wiec lepiej nie zostawiać w nich nic cennego - dodatkowo robienie zdjęć jest płatne, a że nie chcemy w nich zostawiać naszych aparatów, więc nie mamy wyjścia i płacimy 2 CUC za aparat.
Samo muzeum jest ciekawe, opisuje historię rewolucji od najwcześniejszych lat, aż do teraz. Jest oczywiście mocno subiektywne, a także wiele eksponatów widocznych w gablotach wydaje się być mało autentycznych, ale na pewno całość jest warta zobaczenia, przybliża trochę historię tego kraju, a także pokazuje jakie nadzieje kubańczycy pokładali w rewolucji.