Plaża na Cayo Jutias jest dość długa - ma prawie 3km długości, ludzi o tej porze roku (grudzień) nie ma zbyt wiele, a więc bez problemu znajdujemy zaciszne miejsce do odpoczynku. Woda ma przepiękny turkusowy kolor, a piasek jest drobny i jasny - dla takich chwil warto odwiedzić Kubę! Pewnym minusem są szczątki lasu namorzynowego, które pokrywają brzegi wyspy - utrudniają one spacer po plaży, można jednak bezproblemu przejść ścieżką wydeptaną nieco dalej, w głębi wyspy. U wejścia do plaży znajduje się też knajpa, a także szkoła nurkowa., także jeśli znudzi się nam już słońce można zawsze usiąść przy stoliku przy zimnym mojito.
Czas na lenistwie mija szybko i zanim się obejrzeliśmy musieliśmy już ruszać w drogę powrotną - taksówkarz już na nas czeka. Pozwala nam usiaść za kierownicę swojego samochodu - z zaskoczeniem stwierdzam jak duży jest luz na kierownicy - u nas nawet najbardziej łaskawy diagnosta nie przymknąłby na to oka!
Po powrocie do miasteczka kupujemy bilety na autobus do Cienfuegos, w Viniales nie widzimy już nic dla nas interesującego. Autokar rusza następnego dnia o poranku, dlatego też kładziemy się wcześnie spać.