Dzień 7
Zmęczeni zwiedzaniem, postanawiamy dzisiejszy dzień spędzić na plażowaniu. Gospodarze polecają nam Cayo Jutias, ich znajomy taksówkarza ma nas tam zawieźć swoim amerykańskim samochodem za 40 CUC w obie strony.
Samochód okazuje się być starym Chevroletem z 1949 roku, który swoje najlepsze lata ma już z pewnością za sobą. Widać po nim, ze bez pomocy z zewnątrz rewolucja na Kubie już długo nie pociągnie - amerykańskie krążowniki szos mogą przeżyć dużo, ale nawet dla nich jest to już kres wytrzymałości. Oryginalny, amerykański silnik już dawno został zastąpiony przez oszczędniejszą wersję z Wołgi, a skrzynia automatyczna przez manualny odpowiednik z Toyoty. Część szyb jest popękana i poklejona, również mocowanie przedniej kanapy wygląda mocno niepewnie.. Zauważam, że w samochodzie brakuje wszystkich zegarów, gdy pytam o nie kierowce, odpowiada, że wymontował je i aktualnie są w trakcie renowacji w Havanie - myślę jednak, ze wymontował je, bo nie były konieczne do jazdy i prawdopodobnie nie współpracowały z niefabrycznym napędem, a na pewno były warte parę ładnych CUC. Najnowocześniejszym elementem wyposażenia jest całkiem współczesne radio Sony z MP3.