Z Casa Blanca wsiadamy na prom (1 CUC za osobę), który odpływa parę minut po przyjeździe kolejki. Po kilkunastu minutach jesteśmy już we właściwej Havanie. Holendrzy także planują skorzystać z noclegu poleconego nam przez właściciela Casa Particular w Mantazas, także razem idziemy pod wskazany adres - niedaleko Muzuem Rewolucji)
Na miejscu okazuje się, że tak naprawdę właścicielka casy nie ma dla nas miejsca, ale może przenocować nas u swojej rodziny.Niestety tak działa system “poleceń” na Kubie. Turysta to cenne CUC i nikt nie chce wypuścić ich z ręki. Właściciele Casas polecają siebie nawzajem, z jednej strony układ jest dobry, bo można jechać w ciemno i być pewnym, że na pewno znajdziemy jakiś nocleg - jeśli nie w casa particular do której zapukamy to w jakiejś innej - miejsc noclegowych są dziesiątki, a każda casa oznaczona jest znaczkiem z niebieskim samolocikiem.
Nasza Casa Particular w Havanie to:
Isabel Gomez Duran
Calle Consulado No. 152 (drugie piętro, na pierwszym jest inna Casa!)
Centro Habana
e-mail: [email protected], [email protected]
kom: 53 5 283 6911
Czekamy jakiś czas i w końcu okazuje się, że holendrzy pojadą do innej casa niż my. Rozdzielamy się i idziemy do naszego noclegu. Trzeba przyznać, że trafiamy naprawdę nieźle - casa jest bogato urządzona - w każdym pokoju jest lodówka i telewizor LCD. Cena jest trochę wyższa, bo aż 30 CUC za pokój, ale biorąc pod uwagę standard, przymykamy na to oko. Właścicielka mówi też po angielsku. Jest już późno, więc zjadamy kolację w pobliskim Paladarze i cały wieczór spędzamy w hawańskich barach przy mojito. Od jutra zaczniemy zwiedzanie tego wspaniałego miasta.