Kolejny dzień w Lizbonie przywitał mnie całkiem ładną pogodą. Postanowiłem więc, że prosto z hostelu Passport wyruszę do Sintra, niewielkiej miejscowości położonej 27 km od Lizbony. Pociągi do Sintry odjeżdzają ze stacji Rossio w Lizbonie.
Sintra odwiedzana jest najczęściej przez tzw. jednodniowych turystów, którzy przybywają tu na kilka godzin z Lizbony. Nie wybiłem się z tego nurtu, gdyż tak samo przyjechałem tu pociągiem (bilet – 2 euro) około 12.00, a o 16.00 siedziałem już w autobusie do Cabo de Roca. Niemniej jednak Sintra warta jest uwagi, choćby na te kilka chwil.
Położona jest na północny zachód od Lizbony, wśród kilku leśnych wąwozów. Niektórzy mówią, że wyraźnie dzieli się na trzy wioski, choć szczerze powiedziawszy według mnie nie jest to aż tak widoczne. Ogólnie – jest tu bardzo ładnie i mogę z pełną odpowiedzialnością podpisać się pod starym hiszpańskim powiedzeniem: „zobaczyć świat cały, a nie widzieć Sintry, to nic nie zobaczyć”.
Hotel Tivoli Palacio de Seteais Sinttra
Sintra słynie głównie ze starego miasta. Jest to urocze miejsce, idealne dla fanów bardzo starych budynków i klimatycznych uliczek. Najstarsze budowle pochodzą z VIII, IX wieku. Inne – z XV oraz XIX. Są to głównie pałace i wykwintne rezydencje. Centralnym punktem zwiedzania Sintry jest zamek Maurów, z którego widać panoramę Lizbony. Sintra leży blisko Cabo de Roca, najdalej wysuniętego na zachód kawałka Europy. Stąd popularność jej skalistych plaż czy na wpół tropikalnych ogrodów.
Ja skupiłem się jednak na spacerowaniu po starym mieście i robieniu zdjęć. Oto efekty.