Z Sintry do Cabo de Roca dojechałem autobusem miejskim nr 403, w kierunku Cascais (bilet – 3,20 euro w jedną stronę). Podróż trwała około 30 minut (niecałe 15 km).
Cabo de Roca to najdalej wysunięty na zachód przylądek europejski. Znajduje się tu latarnia morska z XIX w. i krzyż z wypisanymi na nim słowami Liusa de Camoesa, które w polskim tłumaczeniu brzmią: „Tu, gdzie ląd się z wodą miejscami zamienia”. Wielu ludzi ma Cabo de Roca na „liście miejsc, w których trzeba być w życiu”. Przyznaję, trzeba, bo jest tu pięknie.
Dodatkową atrakcją jest fakt, że brzeg Cabo de Roca leży 144 m nad poziomem oceanu. Skalisty, stromy – przyciąga tysiące turystów rocznie. Sceneria prawdziwie romantyczna.
Cabo de Roca to przede wszystkim przepiękne widoki
Dlatego widoki z Cabo de Roca warto uwiecznić na zdjęciach, o ile jest dobra pogoda. Mi niestety nie udało się na taką trafić. Na niebie były chmury, zerwał się też dość silny wiatr, więc z podziwiania zachodu słońca nad oceanem nici. Wręcz – porażka. Wróciłem więc do Lizbony (przez Sintrę, ta sama trasa).