Jako, że nasza podróż po Kubie zliża się już ku końcowi, postanawiamy więcej czasu przeznaczyć na odpoczynek, niż na zwiedzanie i około południa udajemy się na plażę, z której wracamy dopiero wieczorem. W Trinidadzie jest cieplej niż w innych, odwiedzonych przez nas miastach Kuby, dlatego też takie przerwy są czasem bardzo potrzebne.
Wieczorem kupujemy na mieście trochę pamiątek (oczywiście rum i cygara ;)) i umawiamy się jeszcze z jednym z napotkanych naganiaczy na transport do Varadero, cena jest taka sama jak za autokar Viazul, jednak podróż trwa krócej. Busik ma podjechać pod naszą Casę punktualnie o 9 rano.
W restauracji przy plaza Mayor zamawiamy lokalny drink o nazwie La Canchanchara, który składa się z rumu, miodu i cytryny (pyszny, ale bardzo słodki) i delektujemy się ostatnimi chwilami w Trinidadzie.